Trzeci Wymiar – Status Quo lyrics
S'ysze, kamieniuj? moj? cisz?,
umys'u klisz?, w rytm muzyki uk'adaj? si?
wi'c pisz?, potok wspomnie? o mnie? (o mnie?)
Teledysku pod mikroskop wszystko widz? blisko
a nie z daleka, bo to umys? cz'owieka
producenta tego produktu, rymów rzeka
produkowani na zawo'anie, jak wkr't wkr'cam bani?
rymowanie, kto zaczyna nie przestanie
ej opanowanie to nie to,enu'elen o znów tu
w fabryce s?ów pojednym mc's z dwustu
czujesz luz tu? bo smakujesz mego kusztu
czas truymfu, w mie'cie buntu
brak tu gustu,pouk'adaj sobie w mózgu
wszystko rymowane s'owem, to ci powiem
bo wiem wiem, ?e to nie sen
po drabinie s?ów wspinam si?
w zachwycie chwytam nademn? szczebel
to trudniejszy level, kartki biel
Podrywam jak wulter(?), s'owa przemy'lane jak zapachy Catie
opu?? parter,dla s'abych karcer
chcesz by? dobrym MC? to nie wyp'ywaj
ze stanadartem,bo to gówno warte
refrain:
Chcesz by? dobrym MC? Wi'c chwy? Mike`a w swe r'ce
Poka? mu co znaczy twoje zawzi'cie, jak ci'cie szk'a o szk'o
Wyznacz w'asne Status Quo
(2x)
Szykanie to'samo'ci jak to'samo?? Bourne`a utraconej
wi'c kto chce sI' napi? ?awy ze ?wi'tego Graala
A chama dotykaj'cego piedesta'a bez przygotowania
czeka zas'u?ona kara - Upadek w stylu Ikara
kara bruchaliencka zawierucha za mg'y
wy'aniaj? sI' osoby
pragn'ce rozwin?? swoje dzia'ania
by mie? umiej'tno'ci jak styl,
jak styl piotrusia pana
W pod??aniu za rozwijaniem do'wiadczenia
s? 4 parametry okre'laj'ce si?? emce istnienia
Pierwsz? spraw? atak to Johny Nahn
twoj? g'ow? zawsze miej s'owo na
wolnej mowie, nie dam se plu? w kasz?
chce spróbowa? jak naprawd? to ja ciebI' przygasz?
je'li wydaje ci si? ?e jeste? samurajem
w moim kierunku wyci'gasz katan?
wywijasz nI' sal?, ale i tak wyjd? z kana'u
jak od m'tna Urugwaju
i naucze cI' pokory
je'li b'dziesz skory do wrzyczania
i najpierw zaczniesz od defensu rozwijania
tak jak sprawa ssania wiedzy,oczytania
z ró?nych perspektyw na sprawy spogl'dania
musisz by? pewien lirycznego oddania
raptem b'ysk jak grom z jasnego nieba
jak wodospad niagara miej si?? uderzenia
i si'e przetrwania jak wulkaniczna lawa.
refrain
To saga ch'opaka,nie p'taka z cadillaca który
plagatem gdzie manhattan,powaga saga ch'opaka
który s'ucha, g'ucha wymiata który
opowiada jak szecher? zada par? daremnych
s?ów o ci'ciu s?ów i gni'ciu d'wi'ków
o tym ?e marzenia s? w zasi'gu
wyrymowane s'owa "Auuu"
hermetyczny jak rt?? w termometrze
uwierz w siebie a wszystko przed tob? w tej grze (uwierz w siebie!)
to po pierwsze,po to mówie wierszem
aby przykry? miejski gorzki lirycznym deszczem
na par? chwil orginalny styl
skurwysynu nie podrabialny
jak kobiecy seksapil (seks!)
to dzi'ki marzeniu ?wiczeniu,
my'leniu nie jednemu wyrzeczeniu
chcia'em by? jak maszyna,liryczna
lawina której fina? to orgina?
dzia'acz na ka'dego skurwysyna
jak skopolamina, mie? lekarstwo
na k'amstwo, na miejskiego kameleona
jak unikalny eksponat
ponad miastem
ponad k'amstwem
uderzam z g'o?nika
dla jednych to brednie,dla innych technika
poezja, metafizyka, peoteika.